wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 5

Moja ulubiona czekolada była na promocji. Wzięłam koszyk i od razu pobiegłam do działu ze słodyczami. Z półki zdjęłam 3 tabliczki i wpakowałam do koszyka. Pomyślałam o tym, żeby zrobić sobie sałatkę owocową. Poszłam na dział z owocami i zabrałam koszyk brzoskwini, 5 jabłek, kilogram truskawek, pęczek bananów i kilka sztuk kiwi. Chodziłam jeszcze sobie po sklepie, wzięłam kilka bułek pełnoziarnistych, ciemne pieczywo, jakieś serki itp. Udałam się do kasy. Kasjerka skasowała zakupy, zapłaciłam. Wychodząc ze sklepu natknęłam się na Piotrka.

-O hej Kasia .- powiedział z uśmiechem
-Cześć .- odwzajemniłam uśmiech. - A ty skąd wracasz? .- zapytałam
-A wiesz co z miasta. .- powiedział wzruszając ramionami
-Na nogach byłeś? .- zapytałam
-Tak, ale w sumie dobrze. Zaczerpnąłem świeżego powietrza, a po za tym i tak nic nie kupiłem bo jakoś do gustu mi nic nie przypadało .- oznajmił wzruszając ramionami
-Wybierzemy się kiedyś razem to Ci pomogę coś wybrać, chyba że twojej dziewczynie by to przeszkadzało  .- powiedziałam spoglądając na nogi
-Ale ja nie mam dziewczyny.- uśmiechnął się
-Oo chyba że, przepraszam Cię , ale już muszę iść. Chcę wyrobić się z tą sałatką i wieczorem iść biegać .- uśmiechnęłam się przelotnie
-Dobra to do zobaczenia jutro .- powiedział - Tylko wypadku nie spowoduj, bo wiesz jak to jest z kobietami za kierownicą .- zaczął się śmiać
-Ej no wiesz co? Ja jestem świetnym kierowcą, a po za tym jest dopiero 19.30 i jasno na polu .- popatrzyłam na niego krzywo i udałam się  stronę samochodu.

Pomachałam mu na pożegnanie, wsiadłam do auta i pojechałam w stronę mojego bloku. Nie było korków więc po 5 minutkach byłam na miejscu. Wzięłam zakupy i poszłam do mieszkania. Otworzyłam je, a zakupy położyłam an stole w kuchni. Ściągnęłam buty i poszłam do łazienki umyć ręce. Umyłam ręce, wytarłam w ręcznik i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam owoce, umyłam je i zaczęłam je obierać ze skórki tzn. jabłka, banany i kiwi. Pokroiłam je w kostkę i wrzuciłam do miski. Nie dawałam żadnego jogurtu, ani tym podobnych przetworów. Nałożyłam sobie porcję na talerz i udałam się do salonu. Odpaliłam laptopa i zalogowałam się na facebook'a. Patrzę a tam 50 powiadomień, 5 wiadomości i 14 zaproszeń do znajomych. Jedząc sałatkę, pierwsze sprawdziłam zaproszenia. Mogłam się domyślić, że to będą siatkarze. Odebrałam zaproszenia i popatrzyłam na zegarek. Wskazywał 20.00. Trzeba było się już zbierać, jeżeli chciałam dzisiaj pójść biegać. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam legginsy termoaktywnekoszulkę i buty. Po drodze zabrałam również telefon i słuchawki. Zamknęłam mieszkanie i udałam się na dół. Zaczęłam biec. Biegała z 1,5 godziny po czym byłam już kompletnie wykończona. Już do domu poszłam spacerkiem. Po 20 minutach znajdowałam się w mieszkaniu. Ściągnęłam buty, koszulkę i legginsy. Po domu chodziłam w majtkach i staniku. Z szafki wyciągnęłam bieliznę, koszulkę i spodenki. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. O 22.00 byłam w łóżku, sama dziwiłam się że tak wcześnie ale nie dość że byłam zmęczona po biegu to jeszcze nie mogłam się spóźnić juro do pracy. Nastawiłam budzik na 6.30. Pokręciłam się jeszcze przez kilka minut na łóżku po czym zasnęłam.

Bip, Bip, Bip wyłączyłam budzik i zwlekłam się z łóżka. Było za wcześnie aby wstawać, ale cóż chciałam pracę to mam. Poszłam do kuchni i wzięłam sobie jedną brzoskwinię a do szklanki nalałam soku pomarańczowego. Zjadłam ją i wypiłam pół szklanki soku. Wstałam z krzesła i udałam się w stronę szafy. Na początku zastanawiałam się w co mam się ubrać. Postawiłam na białe koturnymiętowe spodenki z koronkąbiałą koszulę z ćwiekami na kołnierzutorbę a do tego miętowe kolczyki  i aviatorki. Zgarnęłam ciuchy i poszłam do łazienki. Przebrałam się a włosy związałam w koński ogon. Na twarz nałożyłam puder, zrobiłam sobie kreski, rzęsy wytuszowałam a na usta dałam bezbarwny błyszczyk. O 7.30 wyszłam z łazienki. Do torby wpakowałam jeszcze buty, w których będę chodziła w pracy. Wzięłam jeszcze telefon i kluczę. Zamknęłam mieszkanie i poszłam w stronę klubu. Weszłam i od razu udałam się na halę. Nikogo jeszcze nie było, więc postanowiłam poczekać na nich. Usiadłam na krześle i czekałam. Po 10 minutach przyszli siatkarze.

Oczami Piotrka

Jak nie zdążę to mnie Kowal zabiję. Spakowałem szybko ciuchy do torby i wybiegłem z mieszkania. W klubie pojawiłem się o 8.05. Szybko wbiegłem do szatni i przebrałem w strój oraz obuwie sportowe.

Oczami Kasi

-Dzień dobry wszystkim .- powiedziałam uśmiechają się
-Jakie dzień dobry? .- zapytał Igła - Mów nam po prostu ''Cześć''
-Okej .- uśmiechnęłam się

Na hale przyszedł Kowal i oznajmił mi, ze mój strój klubowy już jest i leży na biurku i mnie w gabinecie. Bez wahania, poszłam w stronę wyjścia z hali i jak zwykle musiałam na kogoś wpaść. Okazało się ze to był Piotrek.

-O jeju Piotrek przepraszam Cię .- powiedziałam
-Nie, tym razem to ja cię przepraszam. Spóźniłem się na trening i biegłem na oślep .- powiedział zdyszany
-Piotrek? Masz koszulkę na lewą stronę .- oznajmiłam mu
-O faktycznie, dzięki że mi powiedziałaś. Ja lecę bo Kowal się będzie darł .- powiedział i poszedł do reszty siatkarzy

Ja poszłam do swojego gabinetu. Nie chciało mi się od razu przebierać w ten strój. Więc posiedziałam chwilę na telefonie, na internecie. Popatrzyłam na zegarek, i wskazywał 9.30, więc miałam jeszcze pół godziny na to, aby siedzieć bezczynnie. Postanowiłam się w końcu przebrać. Ściągnęłam spodenki i koszulę.

Oczami Zbyszka

-Trenerze mogę dzisiaj szybciej zakończyć trening? Coś mi w plecach strzyka .- powiedział Bartman
-Dobra, ale wcześniej idź do Kaśki .- odpowiedział
-Okej, pójdę.

Wyszedłem z hali i od razu udałem się do naszej przepięknej fizjoterapeutki. Nie pukając wszedłem do środka. To co zobaczyłem zamurowało mnie na wejściu.

Oczami Kasi

Stałam w samej bieliźnie. Nagle poczułam czyjś wzrok. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Zbyszka.

-Mama pukać nie nauczyła! .- krzyknęłam
-No..ten.. na..nauczyła .- jąkał się zjeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu
-Nie patrz się tak na mnie! Wyjdź a ja cię zawołam .- burknęłam

Byłam wkurzona na Zbyszka, a po za tym mieli skończyć trening za 30 minut. Wskoczyłam szybko w klubowy dres, a z torby wyciągnęłam buty. Założyłam je i zawołałam Bartmana.

-Zbyyszeeek! .- krzyknęłam

Bartman wszedł, a ja powiedziałam żeby położył się na łóżku.

-No to co cię tym razem boli? .- zapytałam
-Plecy. A co innego może mnie boleć? .- powiedział z miną jak by mu ktoś przypieprzył patelnią

Zaczęłam go masować, a ten tylko jęczał z bólu. Po 40 minutach skończyłam. Bartman wstał i powiedział ;

-To u ciebie jest ta impreza?
-Tak, wiesz jak trafić .- oznajmiłam wycierając łóżko
-Ubierz się jakoś seksownie. Może być tak jak wpadałaś wczoraj do roboty .- poruszał znacząco brwiami
-Może od razu w samej bieliźnie będę .- poparzyłam na niego krzywo
-Mi to pasuje! .- wydarł się
-Tobie wszystko pasuje. Dobra idź już, bo zaraz reszta wpadnie .- powiedziałam wskazując placem drzwi

Zibi wyszedł, a 20 minut po nim przyszedł Ziomek.

Oczami Zbyszka

Po wizycie u naszej seksownej fizjoterapeutki udałem się do szatni. O dziwo byli prawie wszyscy, brakowało tylko Ziomka, Możdżona i Kosoka.

-Ej panowie, jak byście wiedzieli co dzisiaj odstrzeliłem .- powiedział
-Oświeć nas .- powiedział Pit łapiąc się za policzki
-No trener mi kazał iść do Kaśki, to poszedłem i nawet nie pukając wszedłem. Zobaczyłem ją ja stała w samej bieliźnie, no po prostu zajebisty widok .- oznajmił Zibi
-Stary, ty to zawsze masz szczęście .- powiedział Kurek śmiejąc się
-No a nie chciał byś być w tamtym momencie na moim miejscu? .- zapytał Bartman
-No jasne, żebym chciał.

Chłopaki się przebrali i wyszliśmy przed halę jeszcze pogadać, jak zwykle.

Oczami Kasi

Po niecałej godzinie skończyłam masować Ziomka. Na reszcie, porobił obie bidulka z tymi plecami i to nieźle. Przebrałam się w moje ciuchy a tamte zapakowałam do torby. Zamknęłam drzwi od gabinetu a klucz zostawiłam na recepcji. Udałam się przed hale gdzie stali wszyscy siatkarze. Kiedy wyszłam wszyscy patrzyli na mnie jak na jakiś święty obrazek, a Bartman gdy tylko napotkał mój wzrok zaczął ruszać brwiami. Mogłam się domyśli, że już wszystkim wyśpiewał.

-I jak? Powiedziałeś już wszystkim? .- popatrzyłam na niego z wyrzutem
-Ja..? Nie, nic nikomu nie mówiłem .- wbił wzrok w ziemię
-Mogłam się domyślić. Myślałam, że jesteś inny ale jednak pomyliłam się jesteś jak każden jeden facet .- powiedziałam mu to prosto w twarz po czym odeszłam

Czułam, że ktoś biegnie za mną. Nim się obejrzałam zobaczyłam Igłę. Myślałam że to będzie Bartman i zachowa się jak przystało i przeprosi.

-Kasia poczekaj .- powiedział Igła
-Tak? .- zapytałam
-Możemy porozmawiać? .-zapytał Igła
-A o czym? O tym że Bartman to świnia? Z chęcią .- odparłam
-No nie tylko, o tym jak ogólnie zareagowałaś .- powiedział Igła
-No a ty jak byś zareagował jak byś był na moim miejscu? Ciebie przynajmniej przed laty nikt nie skrzywdził .- ucięłam
-O czym ty mówisz? .-zapytał zdziwiony Igła


Nie odpowiedziałam nic tylko odeszłam a Ignaczak stał i patrzył w moją stronę. Po 5 minutach byłam już w domu. Po co wogóle to powiedziałam! No po co! Jaka ja jestem głupia. Jutro pewnie będzie wypytywał o co chodzi. Usiadłam na krześle a z oczu zaczęły mi kapać pojedyncze łzy.

Oczami Igły

Stanąłem jak wryty po tych słowach. Musiałem się dowiedzieć co miała na myśli. Nie chcę być jak chłopaki, mi mogła zaufać i wygadać się jak nikomu innemu ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz