piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 4

Wiedziałam, że cały czas będę miała uraz do facetów, ale musiałam to przezwyciężyć, bo przecież będę pracowała z siatkarzami, zostawała z nimi sam na sam, jak będę ich masowała. W tej chwili podbiegł do mnie Zibi ;

-No to gdzie pojedziemy? .- zapytał pijąc wodę
-A ty przypadkiem jeszcze nie masz treningu? .- zapytałam zdziwiona
-No mam, ale mamy przerwę więc postanowiłem przyjść od ciebie chwilę .- powiedział uśmiechając się
-O dziękuję. Macie może gdzieś na korytarzu automat z napojami? .- zapytałam wyciągając z torebki portfel
-Tak, jak wyjdziesz idź cały czas prosto a na końcu korytarza w prawo i już go powinnaś zauważyć.

Wstałam z miejsca i wyszłam z hali, a Zibi poszedł już do kolegów. Chwilkę po tym byłam już koło automatu i zastanawiałam się co wybrać. Hmm :
  • woda gazowana
  • woda niegazowana
  • sok pomarańczowy
  • sok jabłkowy
  • sok porzeczkowy
  • sok multiwitamina
Nacisnęłam na guzik z sokiem porzeczkowym i po chwili otrzymałam butelkę. Otworzyłam ją i z torby wyciągnęłam telefon. Byłam tak zajęta telefonem, że weszłam w kogoś i wylałam na niego połowę zawartości butelki.

-O jezu! Przepraszam najmocniej .- powiedziałam ze skruchą w głosie

Okazało się, że był to Piotrek Nowakowski.

-Nie przejmuj się nic się nie stało. Mam dużo koszulek .- powiedział uśmiechając się

Wyciągnęłam z torby chusteczki i starałam się to jakoś wytrzeć, ale że był to sok porzeczkowy to nic się już nie dało zrobić.

-Jeju, niezdara ze mnie. Przepraszam Cię .- powiedziałam opuszczając głowę
-Ale nie przejmuj się, nie masz nawet czym .- podniósł mój podbródek do góry
-Mogę Ci to jakoś wynagrodzić? .- zapytałam patrząc mu w oczy
-Obiecaj, że dobrze mnie jutro wymasujesz? .- puścił mi oczko i zaczął się śmiać
-Obiecuję. A ty na trening nie idziesz? .- zapytałam
-Idę, tylko byłem w szatni po wodę .- powiedział
-Aha, to lepiej idź, bo trener będzie zły .- uśmiechnęłam się przelotnie

Piotrek wrócił się jeszcze po jakąś koszulkę i poszedł na hale. Ja wróciłam się jeszcze do automatu i tym razem zamówiłam wodę niegazowaną. Wzięłam butelkę i udałam się w stronę hali.

Oczami Zibiego

-O Piotrek czego koszulkę zmieniłeś?
-Zostałem oblany sokiem porzeczkowym .- parsknął śmiechem
-Co, sam się oblałeś? .- zapytał Igła
-Nie, nasza nowa koleżanka wstając przypadkowo mnie potrąciła
-No panowie co to za pogawędka? Do treningu, ale już .- krzyknął Kowal

Oczami Kasi

Zajęłam miejsce na trybunach i czekałam, aż chłopaki skończą trening. Nie miałam co robić, to grałam na telefonie w Angry Birds. Nawet nie zauważyłam kiedy trening się zakończył. Podszedł do Bartek ;

-Idziesz? .-zapytał.
-To już trening skończyliście? .- zapytałam unosząc brew
-Tak, chodź .- powiedział i pociągnął mnie za rękę

Poczekałam na Zbyszka przed szatnią i po 30 minutach wyszedł, a niedługo po nim reszta siatkarzy.

-Dłużej się nie dało? .- zapytałam lekko oburzona
-Oj, no przepraszam .- zrobił oczy kota ze Shreka
-Wybaczam. Idziemy?
-Tak, tak chodź.

I wyszliśmy przed budynek. Ręką poszukałam kluczyków do auta i rzuciłam Zibiemu. Podeszliśmy do auta, otworzył mi drzwi a ja wsiadłam. Zbyszek też już wsiadł. Przed halą stali pozostali siatkarze i patrzyli nas. Zbyszek odpalił auto i wycofał. Podjechał do siatkarzy i krzyknął ;

-Do zobaczenia na wieczornym treningu!
-To jest niesprawiedliwe! .- oburzył się Igła
-Ale co? zapytałam
-To, że Zibi się tym autkiem będzie woził
-Nie martw się Ciebie też zabiorę .- powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę Igły
-Dobra jedziemy? .- zapytał Zbyszek
-Tak

Pomachałam do siatkarzy na pożegnanie i odjechaliśmy.

-No dobra to gdzie jedziemy? .- zapytałam Zbyszka
-A gdzie by pani chciała? .- zapytał uśmiechając się
-Ty prowadzisz, więc pojedziemy tam gdzie nas zawieziesz .- popatrzyłam na prowadzącego auto Zbyszka
-Jedziemy do Spały, ok? .- zapytał Zibi
-Dobra, ale po co aż tam? .- zapytałam
-Za niedługo tam jedziemy, ty też pewnie więc pokaże ci kilka miejsc .- powiedział

Po ponad 3 godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta, a Zbyszek już zaczął mi opowiadać o tym miejscu. Ile razu tu już wychodzili zadowoleni z meczy a ile ze spuszczonymi głowami. Przyznał mi, że raz po meczu rozpłakał się. Nie wstydził się tego. Wiedziałam, że siatkówka jest dla niego wszystkim, więc uważnie go wysłuchiwałam. Oprowadził prawie po całej Spale. Po 4 godzinach zwiedzania postanowiliśmy już wracać. Zajechaliśmy jeszcze do McDonalda, ale że nie chciało nam się wysiadać to na McDrive. Ja zamówiłam sałatkę i wodę niegazowaną, a Zbyszek BigMac'a, Colę i duże frytki. W Rzeszowie byliśmy o 20.00, więc Zbyszek miał jeszcze godzinę do treningu. Zajechaliśmy pod mój blok.

-Czego tutaj pojechałeś? .- zapytałam
-Przecież tu mieszkasz .- odpowiedział patrząc na mnie jak na idiotkę
-Ale ty mieszkasz gdzie indziej. Jedź pod swój blok, a ja później wrócę. Przecież na nogach nie będziesz wracał .- powiedziałam włączając muzykę

Po 20 minutach byliśmy pod Zibiego blokiem. Wysialiśmy z auta.

-Dziękuje, za tak miła wycieczkę .- oznajmiłam uśmiechając się
-Nie, to ja dziękuję za przejechanie się tym cudem .- uśmiechnął się słodko
-Nie ma za co. Pojedziemy jeszcze gdzieś kiedyś, ale najpierw Igłę muszę zabrać bo się biedny popłaczę .- poklepałam Zbyszka po ramieniu i obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dobra, ja już idę bo jeszcze na trening się muszę spakować, a po tobie widzę że już nieźle zmęczona jesteś .- popatrzył mi w oczy
-No troszkę .- uśmiechnęłam się przelotnie
-To do zobaczenia jutro .- powiedział Zbyszek i mnie przytulił
-Papa .- powiedziałam

Wsiadłam do auta i odjechałam do domu. Marzyłam tylko o ciepłej kąpieli i łóżku. Po 15 minutach byłam pod moim blokiem. Zaparkowałam i poszłam w stronę klatki. Otworzyłam ją i udałam się na 3 piętro. Otworzyłam drzwi do mojego mieszkania. Zdjęłam koturny i poszłam do salonu. Walnęłam się na kanapę i nawet nie myślałam  tym żeby wstań, ale musiałam. Po 30 minutach leżenia podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej piżamę. Poszłam do łazienki i napuściłam sobie wody. Leżałam 1,5 godziny i wyszłam. Powycierałam się i wskoczyłam w piżamę. Rozścieliłam szybko łóżko i położyłam się. Po kilku minutach zasnęłam.

Przebudziłam się jak gdyby nigdy nic popatrzyłam na telefon i zobaczyłam, że jest 7.50. Zerwałam się z łóżka jak poparzona, podbiegłam do walizki i wyciągnęłam botki na obcasieposzarpane spodenkikoszulkę ''top crop''szelki i torbę. Pobiegłam do łazienki i tam się przebrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nawet się nie malowałam, wpakowałam kosmetyki do torby i wybiegłam z mieszkania wcześniej je zamykając. Nie dałam rady biec w szpilkach więc je zdjęłam i biegłam na boska. W klubie pojawiłam się o 8.15. Weszłam na hale gdzie trwał już trening, wszyscy siatkarze zwrócili na mnie wzrok. W ręce trzymałam szpilki, i idąc na boska podeszłam do p.Kowala.

-Strasznie pana przepraszam, zapomniałam wczoraj nastawić budzik. Obudziłam się o 7.50, nie dałam rady szybciej. Za strój też przepraszam brałam ciuchy które wpadły mi do ręki. Niech mi pan wybaczy, wiem że to mój 1 dzień pracy a ja już zawaliłam .- powiedziałam cała zdyszana, usiadłam na krześle i głowę schowałam w ręce.
-Dobra, wybaczam pani ale nie za spóźnienie, bo to może zdarzyć się każdemu ale za ten bardzo wyzywający strój .- powiedział Kowal zjeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu
-Dziękuje bardzo, jeszcze raz najmocniej przepraszam .- powiedziałam i odetchnęłam z ulgą
-A wy co się tak patrzycie, do treningu! .- krzyknął Kowal
-A panią proszę ze mną .- powiedział Andrzej Kowal

Poszłam za nim do jakiegoś gabinetu. Gdy weszliśmy zobaczyłam biurko, dwa fotele i co najważniejsze łóżko do masażu.

-To jest pani gabinet, tutaj będzie pani przyjmowała zawodników po treningach/meczach .- oznajmił Kowal
-Dobrze .- powiedziałam z poważną miną
-A i jeszcze jedno, nie przyszedł pani strój więc musi pani zostać w tym co ma na sobie .- powiedział
-Oczywiście.

Kowal wyszedł z mojego gabinetu a ja ubrałam szpilki. Miałam sucho w gardle więc udałam się do automatu z napojami. Zamówiłam czystą wodę niegazowaną i poszłam do swojego gabinetu. Przesiedziałam tam 2 godziny nudząc się. W końcu ktoś zapukał.

-Proszę! .- krzyknęłam
-Wolne? .- zapytał Nowakowski
-Tak, proszę .- oznajmiłam
-Rozmasowałabyś mi plecy, strasznie mnie bolą? .- zapytał Piter
-Jasne, ściągaj koszulkę i kładź się.

Kiedy Nowakowski ściągnął koszulkę, nogi zrobiły mi się jak z waty. Miał tak wyrzeźbioną klatkę piersiową, że aaaa. Masowałam mu już plecy z dobre 20 minut. Wtedy powiedział ;

-Ładnie wyglądasz.
-Wyglądam jak dziwka, i tyle .- burknęłam
-Nie mów tak. Wcale, że nie .- odparł Nowakowski
-No a jak? Która normalna dziewczyna przychodzi pierwszego dnia do pracy w spodenkach gdzie widać jej całą dupę, krótka koszulka i do tego szpilki? .- zapytałam
-Mi tak się podoba .- powiedział uśmiechając się
-Ej, ej nie rozpędzaj się. Gdzie się tak wgl. patrzyłeś? .- zapytałam i przestałam go masować
-Ja? Ja nigdzie .. .- Piotrek strzelił buraka
-No jasne .- parsknęłam śmiechem
-A właśnie Krzysiu pytał kiedy ta impreza? .- zapytał Nowakowski
-Jaki dzisiaj dzień tygodnia? .- zapytałam
-Środa .- odpowiedział
-Z tego co wiem, w piątek, sobotę i niedziele macie wolne. To może w piątek wieczorem? .- zapytałam
-Jasne, przekaże wszystkim .- powiedział ubierając koszulkę
-I powiedz, że odbędzie się u mnie. Bartek wie gdzie mieszkam więc z tym raczej nie będzie problemu .- oznajmiłam przelotnie się uśmiechając
-Ok .- popatrzył na moje piersi, ale udawałam że nie widzę.

I tak po Cichym przyszli jeszcze do mnie Ziomek, Możdżon, Kosa i Bartman. Po zakończeniu masaży, z pracy wyszłam grubo po 17. Było strasznie jasno, w końcu mamy lato. Kiedy byłam już niedaleko domu, jakieś dresy zaczęły na mnie gwizdać i krzyknęli ; Mała! Ładną masz dupę, chodź zabawimy się! Nie zwracałam na to uwagi, tylko poszłam dalej. Po niecałych 5 minutach byłam, już przed moimi drzwiami. Otworzyłam je i weszłam do domu. Ściągnęłam szybko szpilki, i zaczęłam opatrywać moje stopy. Miałam lekkie ranki, z których leciała krew. Na palcach podeszłam po wodę utlenioną i plastry. Przemyłam i zakleiłam rany. Postanowiłam, że dzisiaj się w końcu wypakuję. Założyłam kapcie, luźną koszulkę i legginsy. Wzięłam walizki i podeszłam do szafy. Po 2 godzinach rozpakowywania się, zgłodniałam. Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę. Patrzę a tam pustki. No trudno trzeba jechać do sklepu. Zostałam w tych ciuchach co byłam, tylko włosy związałam w koka, i założyłam vans'y. Wzięłam portfel, kluczyki od auta i zeszłam na dół, wcześniej zamykając mieszkanie. Udałam się w stronę mojego auta, wsiadłam i odjechałam do jakiegoś sklepu. Po 10 minutach drogi, zaparkowałam przed sklepem ''Piotr i Paweł''.  Wysiadłam i udałam się na zakupy. Wchodząc do sklepu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz