wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 5

Moja ulubiona czekolada była na promocji. Wzięłam koszyk i od razu pobiegłam do działu ze słodyczami. Z półki zdjęłam 3 tabliczki i wpakowałam do koszyka. Pomyślałam o tym, żeby zrobić sobie sałatkę owocową. Poszłam na dział z owocami i zabrałam koszyk brzoskwini, 5 jabłek, kilogram truskawek, pęczek bananów i kilka sztuk kiwi. Chodziłam jeszcze sobie po sklepie, wzięłam kilka bułek pełnoziarnistych, ciemne pieczywo, jakieś serki itp. Udałam się do kasy. Kasjerka skasowała zakupy, zapłaciłam. Wychodząc ze sklepu natknęłam się na Piotrka.

-O hej Kasia .- powiedział z uśmiechem
-Cześć .- odwzajemniłam uśmiech. - A ty skąd wracasz? .- zapytałam
-A wiesz co z miasta. .- powiedział wzruszając ramionami
-Na nogach byłeś? .- zapytałam
-Tak, ale w sumie dobrze. Zaczerpnąłem świeżego powietrza, a po za tym i tak nic nie kupiłem bo jakoś do gustu mi nic nie przypadało .- oznajmił wzruszając ramionami
-Wybierzemy się kiedyś razem to Ci pomogę coś wybrać, chyba że twojej dziewczynie by to przeszkadzało  .- powiedziałam spoglądając na nogi
-Ale ja nie mam dziewczyny.- uśmiechnął się
-Oo chyba że, przepraszam Cię , ale już muszę iść. Chcę wyrobić się z tą sałatką i wieczorem iść biegać .- uśmiechnęłam się przelotnie
-Dobra to do zobaczenia jutro .- powiedział - Tylko wypadku nie spowoduj, bo wiesz jak to jest z kobietami za kierownicą .- zaczął się śmiać
-Ej no wiesz co? Ja jestem świetnym kierowcą, a po za tym jest dopiero 19.30 i jasno na polu .- popatrzyłam na niego krzywo i udałam się  stronę samochodu.

Pomachałam mu na pożegnanie, wsiadłam do auta i pojechałam w stronę mojego bloku. Nie było korków więc po 5 minutkach byłam na miejscu. Wzięłam zakupy i poszłam do mieszkania. Otworzyłam je, a zakupy położyłam an stole w kuchni. Ściągnęłam buty i poszłam do łazienki umyć ręce. Umyłam ręce, wytarłam w ręcznik i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam owoce, umyłam je i zaczęłam je obierać ze skórki tzn. jabłka, banany i kiwi. Pokroiłam je w kostkę i wrzuciłam do miski. Nie dawałam żadnego jogurtu, ani tym podobnych przetworów. Nałożyłam sobie porcję na talerz i udałam się do salonu. Odpaliłam laptopa i zalogowałam się na facebook'a. Patrzę a tam 50 powiadomień, 5 wiadomości i 14 zaproszeń do znajomych. Jedząc sałatkę, pierwsze sprawdziłam zaproszenia. Mogłam się domyślić, że to będą siatkarze. Odebrałam zaproszenia i popatrzyłam na zegarek. Wskazywał 20.00. Trzeba było się już zbierać, jeżeli chciałam dzisiaj pójść biegać. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam legginsy termoaktywnekoszulkę i buty. Po drodze zabrałam również telefon i słuchawki. Zamknęłam mieszkanie i udałam się na dół. Zaczęłam biec. Biegała z 1,5 godziny po czym byłam już kompletnie wykończona. Już do domu poszłam spacerkiem. Po 20 minutach znajdowałam się w mieszkaniu. Ściągnęłam buty, koszulkę i legginsy. Po domu chodziłam w majtkach i staniku. Z szafki wyciągnęłam bieliznę, koszulkę i spodenki. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. O 22.00 byłam w łóżku, sama dziwiłam się że tak wcześnie ale nie dość że byłam zmęczona po biegu to jeszcze nie mogłam się spóźnić juro do pracy. Nastawiłam budzik na 6.30. Pokręciłam się jeszcze przez kilka minut na łóżku po czym zasnęłam.

Bip, Bip, Bip wyłączyłam budzik i zwlekłam się z łóżka. Było za wcześnie aby wstawać, ale cóż chciałam pracę to mam. Poszłam do kuchni i wzięłam sobie jedną brzoskwinię a do szklanki nalałam soku pomarańczowego. Zjadłam ją i wypiłam pół szklanki soku. Wstałam z krzesła i udałam się w stronę szafy. Na początku zastanawiałam się w co mam się ubrać. Postawiłam na białe koturnymiętowe spodenki z koronkąbiałą koszulę z ćwiekami na kołnierzutorbę a do tego miętowe kolczyki  i aviatorki. Zgarnęłam ciuchy i poszłam do łazienki. Przebrałam się a włosy związałam w koński ogon. Na twarz nałożyłam puder, zrobiłam sobie kreski, rzęsy wytuszowałam a na usta dałam bezbarwny błyszczyk. O 7.30 wyszłam z łazienki. Do torby wpakowałam jeszcze buty, w których będę chodziła w pracy. Wzięłam jeszcze telefon i kluczę. Zamknęłam mieszkanie i poszłam w stronę klubu. Weszłam i od razu udałam się na halę. Nikogo jeszcze nie było, więc postanowiłam poczekać na nich. Usiadłam na krześle i czekałam. Po 10 minutach przyszli siatkarze.

Oczami Piotrka

Jak nie zdążę to mnie Kowal zabiję. Spakowałem szybko ciuchy do torby i wybiegłem z mieszkania. W klubie pojawiłem się o 8.05. Szybko wbiegłem do szatni i przebrałem w strój oraz obuwie sportowe.

Oczami Kasi

-Dzień dobry wszystkim .- powiedziałam uśmiechają się
-Jakie dzień dobry? .- zapytał Igła - Mów nam po prostu ''Cześć''
-Okej .- uśmiechnęłam się

Na hale przyszedł Kowal i oznajmił mi, ze mój strój klubowy już jest i leży na biurku i mnie w gabinecie. Bez wahania, poszłam w stronę wyjścia z hali i jak zwykle musiałam na kogoś wpaść. Okazało się ze to był Piotrek.

-O jeju Piotrek przepraszam Cię .- powiedziałam
-Nie, tym razem to ja cię przepraszam. Spóźniłem się na trening i biegłem na oślep .- powiedział zdyszany
-Piotrek? Masz koszulkę na lewą stronę .- oznajmiłam mu
-O faktycznie, dzięki że mi powiedziałaś. Ja lecę bo Kowal się będzie darł .- powiedział i poszedł do reszty siatkarzy

Ja poszłam do swojego gabinetu. Nie chciało mi się od razu przebierać w ten strój. Więc posiedziałam chwilę na telefonie, na internecie. Popatrzyłam na zegarek, i wskazywał 9.30, więc miałam jeszcze pół godziny na to, aby siedzieć bezczynnie. Postanowiłam się w końcu przebrać. Ściągnęłam spodenki i koszulę.

Oczami Zbyszka

-Trenerze mogę dzisiaj szybciej zakończyć trening? Coś mi w plecach strzyka .- powiedział Bartman
-Dobra, ale wcześniej idź do Kaśki .- odpowiedział
-Okej, pójdę.

Wyszedłem z hali i od razu udałem się do naszej przepięknej fizjoterapeutki. Nie pukając wszedłem do środka. To co zobaczyłem zamurowało mnie na wejściu.

Oczami Kasi

Stałam w samej bieliźnie. Nagle poczułam czyjś wzrok. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Zbyszka.

-Mama pukać nie nauczyła! .- krzyknęłam
-No..ten.. na..nauczyła .- jąkał się zjeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu
-Nie patrz się tak na mnie! Wyjdź a ja cię zawołam .- burknęłam

Byłam wkurzona na Zbyszka, a po za tym mieli skończyć trening za 30 minut. Wskoczyłam szybko w klubowy dres, a z torby wyciągnęłam buty. Założyłam je i zawołałam Bartmana.

-Zbyyszeeek! .- krzyknęłam

Bartman wszedł, a ja powiedziałam żeby położył się na łóżku.

-No to co cię tym razem boli? .- zapytałam
-Plecy. A co innego może mnie boleć? .- powiedział z miną jak by mu ktoś przypieprzył patelnią

Zaczęłam go masować, a ten tylko jęczał z bólu. Po 40 minutach skończyłam. Bartman wstał i powiedział ;

-To u ciebie jest ta impreza?
-Tak, wiesz jak trafić .- oznajmiłam wycierając łóżko
-Ubierz się jakoś seksownie. Może być tak jak wpadałaś wczoraj do roboty .- poruszał znacząco brwiami
-Może od razu w samej bieliźnie będę .- poparzyłam na niego krzywo
-Mi to pasuje! .- wydarł się
-Tobie wszystko pasuje. Dobra idź już, bo zaraz reszta wpadnie .- powiedziałam wskazując placem drzwi

Zibi wyszedł, a 20 minut po nim przyszedł Ziomek.

Oczami Zbyszka

Po wizycie u naszej seksownej fizjoterapeutki udałem się do szatni. O dziwo byli prawie wszyscy, brakowało tylko Ziomka, Możdżona i Kosoka.

-Ej panowie, jak byście wiedzieli co dzisiaj odstrzeliłem .- powiedział
-Oświeć nas .- powiedział Pit łapiąc się za policzki
-No trener mi kazał iść do Kaśki, to poszedłem i nawet nie pukając wszedłem. Zobaczyłem ją ja stała w samej bieliźnie, no po prostu zajebisty widok .- oznajmił Zibi
-Stary, ty to zawsze masz szczęście .- powiedział Kurek śmiejąc się
-No a nie chciał byś być w tamtym momencie na moim miejscu? .- zapytał Bartman
-No jasne, żebym chciał.

Chłopaki się przebrali i wyszliśmy przed halę jeszcze pogadać, jak zwykle.

Oczami Kasi

Po niecałej godzinie skończyłam masować Ziomka. Na reszcie, porobił obie bidulka z tymi plecami i to nieźle. Przebrałam się w moje ciuchy a tamte zapakowałam do torby. Zamknęłam drzwi od gabinetu a klucz zostawiłam na recepcji. Udałam się przed hale gdzie stali wszyscy siatkarze. Kiedy wyszłam wszyscy patrzyli na mnie jak na jakiś święty obrazek, a Bartman gdy tylko napotkał mój wzrok zaczął ruszać brwiami. Mogłam się domyśli, że już wszystkim wyśpiewał.

-I jak? Powiedziałeś już wszystkim? .- popatrzyłam na niego z wyrzutem
-Ja..? Nie, nic nikomu nie mówiłem .- wbił wzrok w ziemię
-Mogłam się domyślić. Myślałam, że jesteś inny ale jednak pomyliłam się jesteś jak każden jeden facet .- powiedziałam mu to prosto w twarz po czym odeszłam

Czułam, że ktoś biegnie za mną. Nim się obejrzałam zobaczyłam Igłę. Myślałam że to będzie Bartman i zachowa się jak przystało i przeprosi.

-Kasia poczekaj .- powiedział Igła
-Tak? .- zapytałam
-Możemy porozmawiać? .-zapytał Igła
-A o czym? O tym że Bartman to świnia? Z chęcią .- odparłam
-No nie tylko, o tym jak ogólnie zareagowałaś .- powiedział Igła
-No a ty jak byś zareagował jak byś był na moim miejscu? Ciebie przynajmniej przed laty nikt nie skrzywdził .- ucięłam
-O czym ty mówisz? .-zapytał zdziwiony Igła


Nie odpowiedziałam nic tylko odeszłam a Ignaczak stał i patrzył w moją stronę. Po 5 minutach byłam już w domu. Po co wogóle to powiedziałam! No po co! Jaka ja jestem głupia. Jutro pewnie będzie wypytywał o co chodzi. Usiadłam na krześle a z oczu zaczęły mi kapać pojedyncze łzy.

Oczami Igły

Stanąłem jak wryty po tych słowach. Musiałem się dowiedzieć co miała na myśli. Nie chcę być jak chłopaki, mi mogła zaufać i wygadać się jak nikomu innemu ...

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 4

Wiedziałam, że cały czas będę miała uraz do facetów, ale musiałam to przezwyciężyć, bo przecież będę pracowała z siatkarzami, zostawała z nimi sam na sam, jak będę ich masowała. W tej chwili podbiegł do mnie Zibi ;

-No to gdzie pojedziemy? .- zapytał pijąc wodę
-A ty przypadkiem jeszcze nie masz treningu? .- zapytałam zdziwiona
-No mam, ale mamy przerwę więc postanowiłem przyjść od ciebie chwilę .- powiedział uśmiechając się
-O dziękuję. Macie może gdzieś na korytarzu automat z napojami? .- zapytałam wyciągając z torebki portfel
-Tak, jak wyjdziesz idź cały czas prosto a na końcu korytarza w prawo i już go powinnaś zauważyć.

Wstałam z miejsca i wyszłam z hali, a Zibi poszedł już do kolegów. Chwilkę po tym byłam już koło automatu i zastanawiałam się co wybrać. Hmm :
  • woda gazowana
  • woda niegazowana
  • sok pomarańczowy
  • sok jabłkowy
  • sok porzeczkowy
  • sok multiwitamina
Nacisnęłam na guzik z sokiem porzeczkowym i po chwili otrzymałam butelkę. Otworzyłam ją i z torby wyciągnęłam telefon. Byłam tak zajęta telefonem, że weszłam w kogoś i wylałam na niego połowę zawartości butelki.

-O jezu! Przepraszam najmocniej .- powiedziałam ze skruchą w głosie

Okazało się, że był to Piotrek Nowakowski.

-Nie przejmuj się nic się nie stało. Mam dużo koszulek .- powiedział uśmiechając się

Wyciągnęłam z torby chusteczki i starałam się to jakoś wytrzeć, ale że był to sok porzeczkowy to nic się już nie dało zrobić.

-Jeju, niezdara ze mnie. Przepraszam Cię .- powiedziałam opuszczając głowę
-Ale nie przejmuj się, nie masz nawet czym .- podniósł mój podbródek do góry
-Mogę Ci to jakoś wynagrodzić? .- zapytałam patrząc mu w oczy
-Obiecaj, że dobrze mnie jutro wymasujesz? .- puścił mi oczko i zaczął się śmiać
-Obiecuję. A ty na trening nie idziesz? .- zapytałam
-Idę, tylko byłem w szatni po wodę .- powiedział
-Aha, to lepiej idź, bo trener będzie zły .- uśmiechnęłam się przelotnie

Piotrek wrócił się jeszcze po jakąś koszulkę i poszedł na hale. Ja wróciłam się jeszcze do automatu i tym razem zamówiłam wodę niegazowaną. Wzięłam butelkę i udałam się w stronę hali.

Oczami Zibiego

-O Piotrek czego koszulkę zmieniłeś?
-Zostałem oblany sokiem porzeczkowym .- parsknął śmiechem
-Co, sam się oblałeś? .- zapytał Igła
-Nie, nasza nowa koleżanka wstając przypadkowo mnie potrąciła
-No panowie co to za pogawędka? Do treningu, ale już .- krzyknął Kowal

Oczami Kasi

Zajęłam miejsce na trybunach i czekałam, aż chłopaki skończą trening. Nie miałam co robić, to grałam na telefonie w Angry Birds. Nawet nie zauważyłam kiedy trening się zakończył. Podszedł do Bartek ;

-Idziesz? .-zapytał.
-To już trening skończyliście? .- zapytałam unosząc brew
-Tak, chodź .- powiedział i pociągnął mnie za rękę

Poczekałam na Zbyszka przed szatnią i po 30 minutach wyszedł, a niedługo po nim reszta siatkarzy.

-Dłużej się nie dało? .- zapytałam lekko oburzona
-Oj, no przepraszam .- zrobił oczy kota ze Shreka
-Wybaczam. Idziemy?
-Tak, tak chodź.

I wyszliśmy przed budynek. Ręką poszukałam kluczyków do auta i rzuciłam Zibiemu. Podeszliśmy do auta, otworzył mi drzwi a ja wsiadłam. Zbyszek też już wsiadł. Przed halą stali pozostali siatkarze i patrzyli nas. Zbyszek odpalił auto i wycofał. Podjechał do siatkarzy i krzyknął ;

-Do zobaczenia na wieczornym treningu!
-To jest niesprawiedliwe! .- oburzył się Igła
-Ale co? zapytałam
-To, że Zibi się tym autkiem będzie woził
-Nie martw się Ciebie też zabiorę .- powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę Igły
-Dobra jedziemy? .- zapytał Zbyszek
-Tak

Pomachałam do siatkarzy na pożegnanie i odjechaliśmy.

-No dobra to gdzie jedziemy? .- zapytałam Zbyszka
-A gdzie by pani chciała? .- zapytał uśmiechając się
-Ty prowadzisz, więc pojedziemy tam gdzie nas zawieziesz .- popatrzyłam na prowadzącego auto Zbyszka
-Jedziemy do Spały, ok? .- zapytał Zibi
-Dobra, ale po co aż tam? .- zapytałam
-Za niedługo tam jedziemy, ty też pewnie więc pokaże ci kilka miejsc .- powiedział

Po ponad 3 godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta, a Zbyszek już zaczął mi opowiadać o tym miejscu. Ile razu tu już wychodzili zadowoleni z meczy a ile ze spuszczonymi głowami. Przyznał mi, że raz po meczu rozpłakał się. Nie wstydził się tego. Wiedziałam, że siatkówka jest dla niego wszystkim, więc uważnie go wysłuchiwałam. Oprowadził prawie po całej Spale. Po 4 godzinach zwiedzania postanowiliśmy już wracać. Zajechaliśmy jeszcze do McDonalda, ale że nie chciało nam się wysiadać to na McDrive. Ja zamówiłam sałatkę i wodę niegazowaną, a Zbyszek BigMac'a, Colę i duże frytki. W Rzeszowie byliśmy o 20.00, więc Zbyszek miał jeszcze godzinę do treningu. Zajechaliśmy pod mój blok.

-Czego tutaj pojechałeś? .- zapytałam
-Przecież tu mieszkasz .- odpowiedział patrząc na mnie jak na idiotkę
-Ale ty mieszkasz gdzie indziej. Jedź pod swój blok, a ja później wrócę. Przecież na nogach nie będziesz wracał .- powiedziałam włączając muzykę

Po 20 minutach byliśmy pod Zibiego blokiem. Wysialiśmy z auta.

-Dziękuje, za tak miła wycieczkę .- oznajmiłam uśmiechając się
-Nie, to ja dziękuję za przejechanie się tym cudem .- uśmiechnął się słodko
-Nie ma za co. Pojedziemy jeszcze gdzieś kiedyś, ale najpierw Igłę muszę zabrać bo się biedny popłaczę .- poklepałam Zbyszka po ramieniu i obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dobra, ja już idę bo jeszcze na trening się muszę spakować, a po tobie widzę że już nieźle zmęczona jesteś .- popatrzył mi w oczy
-No troszkę .- uśmiechnęłam się przelotnie
-To do zobaczenia jutro .- powiedział Zbyszek i mnie przytulił
-Papa .- powiedziałam

Wsiadłam do auta i odjechałam do domu. Marzyłam tylko o ciepłej kąpieli i łóżku. Po 15 minutach byłam pod moim blokiem. Zaparkowałam i poszłam w stronę klatki. Otworzyłam ją i udałam się na 3 piętro. Otworzyłam drzwi do mojego mieszkania. Zdjęłam koturny i poszłam do salonu. Walnęłam się na kanapę i nawet nie myślałam  tym żeby wstań, ale musiałam. Po 30 minutach leżenia podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej piżamę. Poszłam do łazienki i napuściłam sobie wody. Leżałam 1,5 godziny i wyszłam. Powycierałam się i wskoczyłam w piżamę. Rozścieliłam szybko łóżko i położyłam się. Po kilku minutach zasnęłam.

Przebudziłam się jak gdyby nigdy nic popatrzyłam na telefon i zobaczyłam, że jest 7.50. Zerwałam się z łóżka jak poparzona, podbiegłam do walizki i wyciągnęłam botki na obcasieposzarpane spodenkikoszulkę ''top crop''szelki i torbę. Pobiegłam do łazienki i tam się przebrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nawet się nie malowałam, wpakowałam kosmetyki do torby i wybiegłam z mieszkania wcześniej je zamykając. Nie dałam rady biec w szpilkach więc je zdjęłam i biegłam na boska. W klubie pojawiłam się o 8.15. Weszłam na hale gdzie trwał już trening, wszyscy siatkarze zwrócili na mnie wzrok. W ręce trzymałam szpilki, i idąc na boska podeszłam do p.Kowala.

-Strasznie pana przepraszam, zapomniałam wczoraj nastawić budzik. Obudziłam się o 7.50, nie dałam rady szybciej. Za strój też przepraszam brałam ciuchy które wpadły mi do ręki. Niech mi pan wybaczy, wiem że to mój 1 dzień pracy a ja już zawaliłam .- powiedziałam cała zdyszana, usiadłam na krześle i głowę schowałam w ręce.
-Dobra, wybaczam pani ale nie za spóźnienie, bo to może zdarzyć się każdemu ale za ten bardzo wyzywający strój .- powiedział Kowal zjeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu
-Dziękuje bardzo, jeszcze raz najmocniej przepraszam .- powiedziałam i odetchnęłam z ulgą
-A wy co się tak patrzycie, do treningu! .- krzyknął Kowal
-A panią proszę ze mną .- powiedział Andrzej Kowal

Poszłam za nim do jakiegoś gabinetu. Gdy weszliśmy zobaczyłam biurko, dwa fotele i co najważniejsze łóżko do masażu.

-To jest pani gabinet, tutaj będzie pani przyjmowała zawodników po treningach/meczach .- oznajmił Kowal
-Dobrze .- powiedziałam z poważną miną
-A i jeszcze jedno, nie przyszedł pani strój więc musi pani zostać w tym co ma na sobie .- powiedział
-Oczywiście.

Kowal wyszedł z mojego gabinetu a ja ubrałam szpilki. Miałam sucho w gardle więc udałam się do automatu z napojami. Zamówiłam czystą wodę niegazowaną i poszłam do swojego gabinetu. Przesiedziałam tam 2 godziny nudząc się. W końcu ktoś zapukał.

-Proszę! .- krzyknęłam
-Wolne? .- zapytał Nowakowski
-Tak, proszę .- oznajmiłam
-Rozmasowałabyś mi plecy, strasznie mnie bolą? .- zapytał Piter
-Jasne, ściągaj koszulkę i kładź się.

Kiedy Nowakowski ściągnął koszulkę, nogi zrobiły mi się jak z waty. Miał tak wyrzeźbioną klatkę piersiową, że aaaa. Masowałam mu już plecy z dobre 20 minut. Wtedy powiedział ;

-Ładnie wyglądasz.
-Wyglądam jak dziwka, i tyle .- burknęłam
-Nie mów tak. Wcale, że nie .- odparł Nowakowski
-No a jak? Która normalna dziewczyna przychodzi pierwszego dnia do pracy w spodenkach gdzie widać jej całą dupę, krótka koszulka i do tego szpilki? .- zapytałam
-Mi tak się podoba .- powiedział uśmiechając się
-Ej, ej nie rozpędzaj się. Gdzie się tak wgl. patrzyłeś? .- zapytałam i przestałam go masować
-Ja? Ja nigdzie .. .- Piotrek strzelił buraka
-No jasne .- parsknęłam śmiechem
-A właśnie Krzysiu pytał kiedy ta impreza? .- zapytał Nowakowski
-Jaki dzisiaj dzień tygodnia? .- zapytałam
-Środa .- odpowiedział
-Z tego co wiem, w piątek, sobotę i niedziele macie wolne. To może w piątek wieczorem? .- zapytałam
-Jasne, przekaże wszystkim .- powiedział ubierając koszulkę
-I powiedz, że odbędzie się u mnie. Bartek wie gdzie mieszkam więc z tym raczej nie będzie problemu .- oznajmiłam przelotnie się uśmiechając
-Ok .- popatrzył na moje piersi, ale udawałam że nie widzę.

I tak po Cichym przyszli jeszcze do mnie Ziomek, Możdżon, Kosa i Bartman. Po zakończeniu masaży, z pracy wyszłam grubo po 17. Było strasznie jasno, w końcu mamy lato. Kiedy byłam już niedaleko domu, jakieś dresy zaczęły na mnie gwizdać i krzyknęli ; Mała! Ładną masz dupę, chodź zabawimy się! Nie zwracałam na to uwagi, tylko poszłam dalej. Po niecałych 5 minutach byłam, już przed moimi drzwiami. Otworzyłam je i weszłam do domu. Ściągnęłam szybko szpilki, i zaczęłam opatrywać moje stopy. Miałam lekkie ranki, z których leciała krew. Na palcach podeszłam po wodę utlenioną i plastry. Przemyłam i zakleiłam rany. Postanowiłam, że dzisiaj się w końcu wypakuję. Założyłam kapcie, luźną koszulkę i legginsy. Wzięłam walizki i podeszłam do szafy. Po 2 godzinach rozpakowywania się, zgłodniałam. Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę. Patrzę a tam pustki. No trudno trzeba jechać do sklepu. Zostałam w tych ciuchach co byłam, tylko włosy związałam w koka, i założyłam vans'y. Wzięłam portfel, kluczyki od auta i zeszłam na dół, wcześniej zamykając mieszkanie. Udałam się w stronę mojego auta, wsiadłam i odjechałam do jakiegoś sklepu. Po 10 minutach drogi, zaparkowałam przed sklepem ''Piotr i Paweł''.  Wysiadłam i udałam się na zakupy. Wchodząc do sklepu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...



czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 3

-Boże Bartek, debilu! Chcesz, żebym zawału dostała? .- zatrzymałam się i krzyknęłam
-Taa, spokojnie nie denerwuj się, złość piękności szkodzi .- zaczął się śmiać
-No, nie wiem, czy to takie śmieszne .- powiedziałam zła
-Ekhem .- ''kaszlnął'' kolega Bartka
-Aa no tak! Sorki stary zapomniałem o tobie. Kasia, to jest Zbyszek, mój bardzo dobry kolega z klubu.
-Widziałam cię dzisiaj w galerii, byłeś jeszcze z jakimś blondynem .- powiedziałam i uśmiechnęłam się
-A no faktycznie, nie poznałem .- powiedział
-Ej, bd tutaj tak stali? .- zapytał Bartek
-Mi i tak już się nie chce biegać, to może pójdziemy do mnie? Napijemy się kawy czy coś? .- zapytałam uśmiechając się
-Ok, mi to pasuje .- powiedział Bartek

Po około 20 minutach byliśmy u mnie pod drzwiami. Otworzyłam je i weszliśmy do środka.

-Przepraszam, za bałagan ale jakoś tak .. .- powiedziałam pokazując im miejsca gdzie mają usiąść.
-Nie martw, się mam większy .- powiedział Zbyszek śmiejąc się.
-Teraz, na chwilkę was przeproszę, ale pójdę szybko umyć. Poczekacie? .- zapytałam
-Jasne .- powiedział Bartek uśmiechając się
-Włączcie sobie Tv, albo laptopa .- powiedziałam wyciągając ubrania z walizki.
-Spokojnie, poradzimy sobie. Co nie Bartek? .- powiedział Zbyszek unosząc brwi

Zostawiłam chłopaków, i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i poszłam się umyć. Wychodząc z wanny, zorientowałam się, ze ręcznika nie wzięłam. Nie wiedziałam co zrobić, przecież nago nie wyjdę jak oni tam siedzą. No trudno muszę poprosić, aby któryś mi podał.

-Baaartek! .-wykrzyknęłam
-Tak? Stało się coś? .- zapytał
-No, bo... ręcznika nie wzięłam podałbyś mi? .- zapytałam cichutko
-J..Ja? .-zapytał jąkając się.
-No, a kogo proszę? .- krzyknęłam. Poszukaj w walizce.

Po chwili Bartek zapukał, ja lekko uchyliłam drzwi i wyrwałam mu ręcznik.

-Dzięękuje! .- krzyknęłam

Oczami Zbyszka

-Widziałeś coś? .- zapytał zaciekawiony
-No jak mogłem coś widzieć, skoro ledwo co otworzyła drzwi i wyrwała mi ręcznik .- powiedział cicho Bartek
-W sumie .. .-  odpowiedział Zbyszek

Oczami Kasi

Powycierałam się, i ubrałam w ciepłe skarpetki, luźne dresy, i koszulkę ''nietoperz''. Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu gdzie siedział Bartek ze Zbyszkiem i jak gdyby nigdy nic, zapytałam ;

-Kawy, herbaty, kakao?
-Ja poproszę kawę .- powiedział Bartek
-A ja kakauko .- powiedział Zbyszek
-Jak dziecko .- parsknął śmiechem Bartek
-Ojj, tam. Nie będziesz sam też się kakauka napiję .- odpowiedziałam uśmiechając się
-Widzisz! .- krzyknął Zbyszek pokazując palcem na Bartka

Zaczęłam się śmiać, a po chwili oni razem ze mną. Udaliśmy się do kuchni. Nastawiłam wodę oraz mleko na kakao.

Oczami Zbyszka

-To jak, będziesz u nas pracowała, prawda? .- zapytał
-No jeszcze nie wiadomo, jutro idę do was na trening porozmawiać .- powiedziałam zalewając wodą kawę i mlekiem kakao.
-Zobaczysz na pewno Cię przyjmie .- powiedział Zbyszek uśmiechając się
-Mam taką nadzieję .- powiedziałam odwzajemniając uśmiech

Podałam Bartkowi kawę, a Zbyszkowi kakao. Rozmawialiśmy na temat mojego jutrzejszego spotkania i wgl.

-Kasia, a tak zapytam masz auto? .- zapytał Zbyszek
-Skąd takie pytanie? .- zapytałam popijając kakao.
-A nie wiem.-powiedział uśmiechając się
-Wstań i podejdź do okna .- powiedziałam.

Po chwili zrobiłam to samo.

-Widzisz tego czerwonego kabriolet'a ferrari? .- zapytałam starając się pokazać palcem.
-T..ta...taak .- powiedział jąkając
-To już masz odpowiedź .- powiedziałam
-Naprawdę, jest twój? .- zapytał wpatrzony w auto
-No tak .- uśmiechnęłam się
-Bartek, chodź tu i zobacz .- powiedział i pokazał gest ręką

Bartek wstał od stołu i podszedł do okna. Kiedy zobaczył auto był w szoku, tak jak Zbyszek.

-Ile zapłaciłaś za to cudeńko? .- zapytał Zbyszek
-A wiesz, co dostałam od taty na urodziny rok temu .- powiedziałam popijając kakao
-Ale by się fajnie jeździło, tym cudem .- powiedział Zbyszek siadając do stołu
-Masz prawko? .- zapytałam
-Mam .- odpowiedział
-Jutro po waszym treningu, pojedziemy gdzieś, ale ty prowadzisz. Zgoda? .- zapytałam
-Jasne! .- powiedział Zibi i mnie przytulił

Dochodziła godzina 22.00. Bartek i Zibi już wyszli. Poszłam sobie pooglądać tv. Akurat leciała powtórka meczu Polska - Iran w piłce siatkowej. Poszłam do kuchni wzięłam batonika fitness i szklankę soku pomarańczowego. Zgasiłam światło i poszłam do salonu. Powtórka meczu skończyła się o 23.50, byłam na tyle zmęczona, że nawet się nie przebrałam i pościeliłam łóżka. Wzięłam kołdrę i poduszkę i położyłam się na kanapie. Nastawiłam jeszcze budzik na 8.00 i zasnęłam.

Bip,Bip,Bip. Obudził mnie budzik. Byłam strasznie zmęczona, miałam worki pod oczami. Musiałam coś z tym zrobić, przecież dzisiaj idę na spotkanie w sprawię pracy. Z czołgałam się z łóżka, i poszłam do kuchni. Włączyłam radio eska, i przygotowywałam śniadanie. Kompletni nic mi się nie chciało. Wzięłam śniadanie do salonu i położyłam na stoliku. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam czarne botki na koturniemarmurkowe spodnieszarą koszulkę mgiełkęstanik z ćwiekami i torbę ''kuferek''. Ciuchy wzięłam do ręki i poszłam do łazienki. Przebrałam się w ciuchy a włosy spięłam. Podkręciłam rzęsy, dałam pudru na twarz a usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem. Z łazienki wyszłam o 9.45. Sprawdziłam czy wszystko mam i łyknęłam trochę soku jabłkowego. Słyszę pukanie, biorę szybko kluczę i wychodzę.

-Hej Bartek .- przywitałam się zamykając drzwi
-H...eee..jj .- jąkał się
-Czego się jąkasz? .-zapytałam
-Bo wyglądasz ....-nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam
-Aż tak źle? .-zapytałam spoglądając po sobie
-Nie, aż tak pięknie .- powiedział Kurek uśmiechając się
-Dziękuje, za komplement .- powiedziałam. Idziemy?
-Tak, tak .- powiedział

Po 2 minutach byliśmy na dole. Mieliśmy nie daleko do klubu, ale tak mi się nie chciało iść. Wyciągnęłam kluczyki do samochodu i rzuciłam Kurkowi.

-Po co mi to? .- zapytał zdziwiony
-Wiem, że mamy nie daleko do klubu, ale zmęczona jestem i nie chce mi się iść. Poprowadzisz? .- zapytałam ledwo co mówiąc
-Jasne

Bartek, otworzył mi drzwi do samochodu, po czym sam wsiadł. Odjechaliśmy i po 5 minutach byliśmy. Przed klubem stali inni siatkarze. Nie kojarzyłam ich po protu. Najchętniej to  bym położyła się spać. Ale nie dawałam po sobie tego poznać, żeby nie zrobić złego wrażenia. Bartek wysiadł i poszedł otworzyć mi drzwi. Wysiadłam a Barek, rzucił mi kluczyki po czym schowałam je do torebki.

-Siema chłopaki .- przywitał się Bartek, a ja stałam obok i patrzyłam
-No cześć, skądś ty takie auto wynalazł? .- zapytał jeden z nich
-Nie będę kłamał to jest Kasi .- powiedział
-A właśnie, Kasia to jest Grzesiek Kosok ''Kosa'', Łukasz Żygadło ''Ziomek'', Piotr Nowakowski ''Cichy, Pit, Piter'' i Paweł Zgumny ''Guma'' .- powiedział przestawiając każdego po kolei
-Miło mi, Kasia .- powiedziałam nieśmiale
-To twoje autko? .- zapytał Ziomek
-Tak .- odpowiedziałam uśmiechając się
-Zadymiste .- powiedział Kosa
-Dziękuje.
-Idziemy do środka? .-  zapytał Kurek
-Tak .- powiedział Piter i gestem ręki zapraszał do środka

Ziomek otworzył mi drzwi i jako pierwsza weszłam. Chłopcy poprowadzili mnie na sale i powiedzieli, żebym zaczekała, a oni poszli do szatni.

Oczami Kurka

-Jezu, jaka ona jest zajebista co nie? .- powiedział Kurek przebierając się
-Niezłą ma dupę .- powiedział Cichy
-Widzę, że już zdążyłeś się popatrzeć, tam gdzie nie powinieneś? .- zapytał śmiejący się Kosa
-O czym tak rozmawiacie? .- zapytał Zibi
-O naszej przyszłej fizjoterapeutce .- odpowiedział Kurek
-Z chęcią z wami porozmawiam .- powiedział Zibi
-Stary, wiesz jaką ona ma zajebistą dupę! .- krzyknął Cichy
-Ale kto? .- zapytał zdezorientowany Igła
-Oj Igiełko, Igiełko nasza przyszła fizjoterapeutka. Za niedługo pewnie ją poznasz .- powiedział Kurek klepiąc kolegę po ramieniu.
-Dobra chodźcie już na hale bo jest 10.05 zaraz Kowal będzie miał problemy .- powiedział Pit

Oczami Kasi

Chodziłam nerwowo po hali, czekając na chłopaków i trenera. Bałam się tej rozmowy. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Słyszałam, że siatkarze się zbliżają, bo rozpoznałam głos Kurka. Weszło z 12 chłopa i od razu wzrok wbili we mnie

-Dzień dobry .- powiedziałam do wszystkich cieniutkim głosem
-Jakie dzień dobry? .- zapytał jeden z nich
-Eeee .- nie wiedziałam co powiedzieć
-Krzysztof Ignaczak ''Igła'' jestem .- powiedział słodko się uśmiechając
-Katarzyna Wołosz .- przywitałam się i podałam rękę.
-To ty masz być naszą nową fizjoterapeutką? .- zapytał Możdżonek
-Nie wiem jeszcze, przyszłam dopiero na rozmowę .- odpowiedziałam uśmiechając się
-Co ty taka zdenerwowana jesteś? .- zapytał Zibi
-No boję się tej rozmowy .- powiedziałam, i już miałam brać się za obgryzanie paznokci ale się powstrzymałam
-Nie masz czego, na pewno dostaniesz tą pracę .- powiedział Bartek
-Nie była bym tego taka pewna. A może źle się ubrałam czy coś? .- zapytałam Bartka
-Nie wyglądasz ślicznie .- powiedział Kurek patrząc mi w oczy
-Potwierdzam! .- krzyknął Piter
-Dziękuje .- powiedziałam nieśmiało

I w tym momencie przyszedł na hale Kowal.

-O a co to za ładna dziewczyna na mojej hali? Twoja dziewczyna Nowakowski? .- zapytał z uśmiechem na twarzy

Piotrek się zarumienił i popatrzył raz na mnie a raz na Kowala.

-Nie trenerze, nie moja .- powiedział nieśmiało Pit
-To w takim razie czyja? Chyba, bez powodu by tutaj nie przyszła? .- zapytał zdziwiony
-Trenerze, to jest Kasia opowiadałem o niej trenerowi .- powiedział Kurek
-A no tak, jak mogłem zapomnieć. To ty chcesz u nas pracować jako fizjoterapeutka tak? .- zapytał Kowal
-Emm, tak
-Dobrze, chodź my pójdziemy do gabinetu a wy chłopaki kółeczka wokół sali a potem rozgrzeweczka.

I udaliśmy się w stronę gabinetu. Weszliśmy i powiedział, abym usiadła. Zadawał mi tyle pytań, a ja na wszystkie odpowiedziałam. Powiedział, żebym wyszła i poczekała na niego. Mam nadzieję, że zrobiłam dobre wrażenie. Oparłam się o parapet i czekałam, aż wyjdzie. Po 10 minutach zawołał mnie. Weszłam do pokoju.
-No pani Katarzyno, mam nadzieję, że się pani szybko odnajdzie z tym wszystkim? .- zapytał z uśmiechem Kowal
-Czyli zostałam przyjęta? .-zapytał i wyczekiwałam na odpowiedź.
-A jak by inaczej. Jutro zacznie pani u nas pracować dobrze? .- zapytał
-Tak, tak oczywiście. Na którą mam się zjawić? .- zapytałam i myślałam, że mi serce zaraz przestanie bić.
-Na 8.00 dobrze? I dostanie pani strój dresowy z logiem klubu.
-Oczywiście, dziękuję bardzo.

Wyszłam z gabinetu i wewnątrz zaczęłam się cieszyć jak dziecko. Poszłam jeszcze na halę popatrzeć jak ćwiczą. Kiedy weszłam od razu zasypali mnie pytaniami.

-I jak? .- zapytał Kurek
-No wiesz....Przyjął mnie! .- krzyknęłam
-Naprawdę? Jak fajnie .- powiedział Kuraś
-Pamiętasz co mi obiecałaś wczoraj? .- powiedział Zibi
-Tak, tak pamiętam spokojnie .- odpowiedziałam z bananem na twarzy
-Mam taką nadzieję .- zaczął się śmiać
-No to będzie trzeba to oblać .- krzyknął Igła
-Dobra, ok. A teraz idźcie ćwiczyć, bo was Kowal zabiję. A Zibi, poczekam na ciebie na trybunach, ok? .- powiedziałam
-Ok .- powiedział uśmiechnięty

Udałam się powoli na trybuny i zastanawiałam nad tym co się stało 4 lata temu ...
____________________________________________________________________

Rozdziały będą dodawane regularnie co sobotę :) Oczywiście nie licząc tej xD

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 2

Kiedy otworzyłam drzwi, ujrzałam w nich Bartka. Pierwsze co mi przyszło do głowy, czy chociaż próbował albo coś.
-Kasia mam dla ciebie wiadomość .- powiedział uśmiechnięty
-Tak wiem, pewnie nic się nie dało zrobić rozumiem .- powiedziałam zgaszonym głosem
-Co ty gadasz?! Jutro masz się wstawić na 10 do trenera .- krzyknął i mnie mocno przytulił
-Naprawdę?! Matko dziękuje Ci, jeju nie wiem jak się odwdzięczę .- powiedziałam a oczy zeszkliły mi się ze szczęścia
-Tak, masz tam być na 10, akurat wtedy kiedy my zaczynamy trening więc wpadnę po ciebie o 9.50 ok? .- zapytał z bananem na twarzy.
-Tak, tak. jeszcze raz dziękuje .- podziękowałam i pożegnałam się z Bartkiem

Była dopiero 11, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ubrałam się w czarną sukienkębeżowe szpilki, tego samego koloru kopertówkę, do tego na rękę założyłam złoty zegarek a włosy wyprostowałam. Do torebki włożyłam telefon i kartę kredytową. Wyszłam z mieszkania, zeszłam na dół i udałam się w stronę mojego auta. Wsiadłam do niego i odjechałam. Postanowiłam pojechać do Rzeszowskiej galerii, kupić sobie kilka ciuszków. Na szczęście na drodze nie było ruchu więc znajdowałam się na miejscu po 10 minutach. Zaparkowałam i udałam się w stronę galerii. Wpierw poszłam do H&M, poszwendałam się chwilkę po sklepie. Kupiłam tam beżową obcisłą sukienkę, 4 pary majtek koronkowych, 2 top crop'y, poszłam do kasy. Kiedy zapłaciłam postanowiłam zajrzeć do nike, za jakimiś fajnymi sportowymi butami..

W tym samym czasie

-No panowie, to do jakiego pierwsze sklepu idziemy? .- zapytał Bartman
-Hmm .- zamyślił się Piter
-Wiem, możemy pójść do nike .- powiedział Dziku
-Ok .- powiedzieli równocześnie Piter i Bartman
Dosłownie za nie całe 2 minuty byliśmy w sklepie. Bartman, jak to on poszedł na buty sportowe, po chwili dołączył do niego Piter, a Dziku oglądał koszulki.

Oczami Kasi

Poszłam zerknąć na plan galerii, gdzie znajduje się nike. Ok już wiem. Po minucie byłam w sklepie. Weszłam i od razu skierowałam się na dział z obuwiem sportowym. Zaczęłam rozglądać się z jakimiś fajnymi i do gustu przypadły mi te, wzięłam je z szafki i chciałam zapytać czy jest rozmiar 37, i nie patrząc ja idę potraciłam kogoś a but wypadł mi z ręki.
-O jeju, przepraszam nie zauważyłam pana, nic się nie stało .- zapytałam z przerażeniem
-Nie, nie wszystko w porządku. A pani? .- uśmiechnął się do mnie szarmancko
-Mi też nie, jeszcze raz przepraszam.
Podniosłam buta i udałam się do sprzedawczyni, zapytać o rozmiary

Oczami Bartmana

-Ej stary, a to nie była przypadkiem ta lalunia, która ma u nas pracować? .- zapytał ze zdziwieniem Cichego.
-A no faktycznie, niezła dupa z niej jest .- powiedział Piter
-Ej! Dziku, chodź do nas .-krzyknął Bartman
-Co chcecie? .- zapytał
-Widzisz tamtą panią w czarnej sukience? .- zapytał ZB9
-Tak, a coś się stało? .- zapytał unosząc jedną brew
-Oczywiście, to ma być nasza fizjoterapeutka .- uśmiechnął się i poklepał Dzika po ramieniu

Zibi i Cichy przybili piątkę. Bartman wziął sobie jakieś buty i poszedł do kasy wraz z Cichym, a Dziku czekał na nich przed sklepem.

Oczami Kasi :

-Przepraszam panią, czy z tych butów jest może rozmiar 37? .- zapytała lekko się uśmiechając.
-Tak, jest zaraz przyniosę.

 Czekając na sprzedawczynie, do blatu podszedł ten koleś, którego potrąciłam i jego kolega.
-O, to pan? Proszę, ja i tak czekam na buty, jeszcze je będę mierzyć .- powiedziałam lekko się uśmiechając
-A właściwie, to kolega. Nic nie szkodzi poczekamy .- odpowiedział
-Naprawdę, bo to troszkę zajmie .- powiedziałam uśmiechając się
-Poczekamy .- tym razem odpowiedział jego kolega.
-No dobrze, jak chcecie.

Przyszła sprzedawczyni, podała mi buty. Zmierzyłam, przeszłam się i stwierdziłam, że biorę. Podałam kasjerce obuwie i powiedziałam ;
-Proszę zapakować, wezmę je.
Kasjerka zapakowała buty i podała mi.
-Ile płacę? .- zapytałam
-349.99 .- odpowiedziała kasjerka
-To proszę jeszcze doliczy te okulary .- powiedziałam biorąc srebrne aviatorki do ręki.
-Czyli razem 399.99 zł

Zapłaciłam i udałam się w stronę wyjścia. Niechcący otarłam się o blondyna. Kolegę tego, co buty kupował. Wyszyłam ze sklepu, chciałam coś jeszcze sobie kupić więc poszłam do House'a. Zakupiłam tam śliczną koszulkę ze smerfem, 3 pary przetartych spodenek, buty na koturnie. Podeszłam z ciuchami do kasy zapłaciłam i wyszłam. Poszłam jeszcze do 4f. Kupiłam legginsy termoaktywne i koszulkę. Zrobiłam się troszkę głodna po 3 godzinnym chodzeniu po galerii. Poszłam do McDonald'a i kupiłam sałatkę. Zajęłam jakiś stolik, położyłam zakupy i w spokoju ją zjadłam. Po posiłku, wyrzuciłam opakowanie, wzięłam torby z zakupami i wyszłam z galerii. Znalazłam moje auto, wsiadłam i odjechałam. Po 15 minutach byłam pod blokiem, wzięłam zakupy i poszłam w stronę mieszkania. Byłam przed drzwiami, otworzyłam je. Zakupy położyłam na fotelu, a sama walnęłam się na kanapę.

- O matko, nie mam na nic siły. A chcę jeszcze dzisiaj pójść pobiegać, mimo, że nie znam miasta. Trudno będę się potem pytała gdzie znajduje się ulica Akacjowa.

Była godzina 14.30. Przebrałam się w legginsy, luźną koszulkę i kapcie. Włosy spięłam w niedbałego koka. Włączyłam Tv, poszłam do kuchni wyjęłam z szafki ciastka i poszłam do salonu. Rozłożyłam się na kanapie i leciałam po kanałach. Zaczęłam oglądać jakiś film, biegać miałam dopiero o 20.00 więc miałam mnóstwo czasu.

Oczami Bartka

Miałem zamiar iść dzisiaj pobiegać, ale nie chce samemu. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Cichego.

-Hej Pit, co byś powiedział na bieganie dzisiaj o 19.30?
-Nie chce mi się dzisiaj, sorki ale byłem z chłopakami w galerii .- powiedział Pit
-A spoko, to do zobaczenia na jutrzejszym treningu .- powiedział Kurek i się rozłączył

Wykręcił numer do Zbyszka.

-Siemka, Zibi co byś powiedział aby iść dzisiaj sobie pobiegać tak o 19.30? .- zapytał
-Hmm, ok możemy iść. Wpadnę po ciebie .- powiedział Zibi i się rozłączył

Oczami Kasi

-Oo, już jest 18.00 nawet nie zauważyłam, no cóż trzeba się zbierać powoli.

Wstałam z kanapy i podeszłam do toreb z odzieżą i obuwiem. Wzięłam moje nowo zakupione buty, legginsy i koszulkę. Zgarnęłam jeszcze po drodze skarpetki i stanik sportowy. Poszłam do łazienki, tam powoli zaczęłam się szykować. Przebrałam się a włosy związałam w kucyka. Kiedy wyszłam z łazienki była godzina 19.05.

-Hmm, gdzie ja mam mp4 i słuchawki .- rozmyślałam.

Zaczęłam szukać, a zeszło mi na tym troszkę. W końcu znalazłam. Wyszłam z mieszkania zamykając drzwi. Zeszłam na dół, włożyłam słuchawki i puściłam muzykę. Zaczęłam biegać. Biegałam przez jakąś godzinkę, usiadłam chwilę na najbliższej ławeczce chwilę odpocząć. Przełączyłam piosenkę, i po 10 minutach przerwy zaczęłam biegać.

Oczami Zbyszka

Wyszedłem z domu, wsiadłem do swojego audi i pojechałem pod blok Bartka. Kiedy byłem na miejscu, wyjąłem tel i zadzwoniłem go niego.

-No, schodź jestem pod twoim blokiem .- powiedział
-Dobra, już schodzę .- powiedział Kurek
-Ok, czekam .- ZB9 rozłączył się.

Po chwili zszedł Barek. Zaczęliśmy biegać, rozmawialiśmy jak to faceci o kobietach. Nagle Bartek do mnie powiedział ;

-Ej Zibi patrz, tam biegnie ta Kasia, nasza przyszła fizjoterapeutka .- powiedział do Zbyszka biegnąc
-A faktyczne, ona biega? .- zapytał zdziwiony Bartman
-Najwidoczniej tak, chodź do niej podbiegniemy i ją przestraszymy .- zaproponował Kurek

Pobiegliśmy szybko w jej stronę. Kiedy znajdywaliśmy się za nią Kurek złapał ją za rękę.

Oczami Kasi

Biegnę sobie i nagle czuję, że ktoś mnie łapię za rękę. Przestraszyłam się i odwróciłam. Zobaczyłam Bartka z jakimś kolegą ...

____________________________________________________________________
Jeżeli będziecie chcieli wejść sukienkę i i kopertówkę, to potem wyskoczy wam, że chcę was przekierować na jakąś stronę to, to kliknijcie :)

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 1

Tato pomógł mi się dostać na wymarzone studia. Wybrałam kierunek fizjoterapeutki, zawsze się tym interesowałam a po za tym chciałam pracować w Asseco Resovi, i tam się spełniać. Po zakończeniu 4-letnich studiów, miałam już 25 lat. Wiedziałam, że jestem już dość dojrzała, aby się wyprowadzić, a to że starałam się pracować w Rzeszowie, poprosiłam tatusia aby załatwił mi jakieś ładne, mieszkanie ale nie za duże, bo po co mi takie, skoro będę tam sama. Chciałam się wyrwać, to miejsce przypominało mi wszystko co się wydarzyło. Mój kochany tato, znalazł mi mieszkanie blisko klubu Asseco Resovi. Strasznie się ucieszyłam, może właśnie wtedy, podeszła bym tam i zapytała czy znalazło by się dla mnie miejsce.

~~ Dzień wyjazdu ~~

Wszystko spakowane, pięknie ładnie. Tato pomógł mi znieść, walizki do auta. Na dole pożegnałam się z nim, wsiadłam i odjechałam. Chciałam umilić sobie jakoś podróż, włączyłam moją ulubią piosenkę '' Price Tag'' i po niecałych 2 godzinkach byłam na ulicy Akacjowej gdzie znajdowało się moje mieszkanko.

 Rzeczywiście, miałam strasznie blisko do klubu. Wysiadłam z samochodu, otworzyłam bagażnik, wzięłam walizki i starłam się jakoś wyjść, ale nie dawałam rady. Po chwili podszedł do mnie jakiś, przystojny młody mężczyzna, miał chyba z 2 metry wzrostu. Zapytał ;
-Pomóc pani? .- uśmiechnął się
-Oo z nieba mi pan spadł, nie dała bym rady dojść z tym na 3 piętro, dziękuje panu .- powiedziałam, i odetchnęłam z ulgą
-Jakie panu, Bartek jestem .- przedstawił się
-A tak faktycznie, nie poznałam pana, tzn. Cię .- powiedziałam z bananem na twarzy. - A ja Kasia.
Wziął moje walizki, i po chwili staliśmy pod moimi drzwiami.
-Jeszcze raz Ci dziękuje .- powiedziałam
-Naprawdę, nie masz za co. A może umówilibyśmy się, ale tak wiesz porozmawiać czy coś, jesteś bardzo sympatyczną kobietą .- powiedział uśmiechając się
-A no pewnie. Może oprowadził byś nie po Rzeszowie, jak widzisz dopiero co przyjechałam, kompletnie nie znam tego miasta? .- zapytałam grzecznie
-Oo świetnie się składa, a kiedy byś chciała?
-Nawet dzisiaj, tylko wiesz przebrałam bym się, odświeżyła i wgl, po tej podróży .- powiedziałam wkładając klucz do drzwi.
-Dobrze, to może wpadnę po ciebie o 16.00? Pasuje? .- zapytał, patrząc cały czas na mnie
-Mhm, okej powinnam się wyrobić .- uśmiechnęłam się
Co się okazało Bartek mieszkał, zaraz pode mną na 2 piętrze. Kiedy weszłam do mojego nowego mieszkania byłam zadowolona. Wszystko ładnie wyremontowane, a widok był jeszcze lepszy. Nawet się nie rozpakowałam. Poszłam szybko wziąć prysznic, była 15.00. Posiedziałam z pół godziny i wyszłam, w samym ręczniku i turbanem na głowie. Podeszłam do mojej walizki i wzięłam piękną koronkową bieliznę i krwisto czerwoną sukienkę pikowaną. Nie chciało mi się troszkę, ale musiałam się streszczać, ponieważ zraz miał być tutaj Bartek. Przebrałam się szybciutko, udałam się do łazienki wysuszyłam włosy i polokowałam. Założyłam czarne kolczyki, zrobiłam lekki makijaż i udałam się do salonu. Z walizki wyciągnęłam czarne szpilki czółenka, oraz czarną kopertówkę. Uff, ledwo co zdążyłam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to Bartek więc krzyknęłam ; - Wejdź! Bartek wszedł, już chciał ściągać buty ;
-Ta weź ich nawet nie ściągaj, zaraz przecież wychodzimy.
-Dobra. .- powiedział i usiadł na fotelu
-Kurde, tylko gdzie ja mam jeszcze telefon .- zaczęłam rozmyślać
Nerwowo szukałam i kątem oka zauważyłam, że leżu za łóżkiem, schyliłam się po niego, i oczywiście, sukienka podwinęła mi się do góry i widać mi było cały tyłek. Szybko wstałam i obróciłam się  stronę Bartka. Jak zobaczyłam jego wzrok to myślałam, że przeturlam się ze śmiechu.
-Idziemy? .- zapytałam, unosząc brwi do góry
-Tak, tak .- powiedział, wyrywając się z transu
Haha, to było całkiem śmieszne. Wyszliśmy z mojego mieszkania, zamknęłam je i udaliśmy się na dół.
-Too, co mi chcesz pokazać? ,- zapytałam
Może na początek przejdziemy się gdzieś, gdzie nas nogi poniosą? .- zapytał, uśmiechając się
-Zgoda.
-A tak właściwie, to co ty tutaj robisz? .- zapytałam
-Ja, trenuje a co mogę robić?
-O jeju, a no tak zapomniałam .- walnęłam się w czoło. Matko zazdroszczę Ci
-Nie ma czego zazdrościć, naprawdę .- powiedział
-Ojj, jest ty przynajmniej jesteś siatkarzem, a ja marzę o tym aby chociaż dostać do klubu Asseco Resovi, jako fizjoterapeutka. To jest moje największe marzenie .- powiedziałam, i uśmiech zszedł mi z twarzy
-O bardzo dobrze się składa, u nas właśnie zwolnili jednego, i poszukujemy. Trener powiedział, że chce gościa, ale wszyscy się zbuntowali i powiedzieli, że tym razem chcą kobietę bo ma delikatniejsze ręce .- zaczął się śmiać
-Ej! Nie masz się z czego śmiać, taka prawda .- zaczęłam chichotać
-To najwyżej porozmawiał bym z trenerem, i zapytał co i jak da się zrobić.
-Matko, dziękuje Ci. Nie wiem jak ci się odwdzięczę .- powiedziałam z bananem na twarzy
-A to jak dostaniesz tą posadę, to pogadamy inaczej .- zaczął się śmiać
-A mógłbym Ci zrobić zdjęcie, bo wiesz może chciał by zobaczyć jak wyglądasz? .- powiedział
-Mi, ja taka brzydka jestem, a weź, ale dobra .- zgodziłam, się choć tego nie chciałam.
Robiło się późno, wracaliśmy w stronę naszego bloku. Bartek odprowadził mnie pod drzwi. Podziękowałam mu i przytuliłam na pożegnanie. Otworzyłam drzwi, pierwsze co zrobiłam to zdjęłam szpili, tak strasznie bolały mnie nogi. Przydał by mi się masażysta. Ojj tak. Ściągnęłam sukienkę, i udałam się w stronę łazienki. Napuściłam wody i położyłam się rozmyślając, czy Bartek coś zdziała. Po 2 godzinach leżenia w wannie, wyszłam z niej owinęłam się w ręcznik i wyszłam, nie chciało mi się rozpakowywać, więc wygrzebałam stamtąd piżamę, przebrałam się w nią i walnęłam na łóżko. Włączyłam Tv i jakoś zasnęłam.

Oczami Bartka.

Bip,Bip zadzwonił budzik, Na ósmą musiałem być w klubie. Zebrałem się szybko, tu jakieś ciuchy powrzucałem do torby. Idąc do kuchni zaparzyć sobie kawę, zacząłem myśleć o Kasi. Jest naprawdę ładną kobietą, nie zauważyłem jakoś tego na spacerze. Nie przyciągnęła szczególnie mojej uwagi, ale teraz to aż bym ją przeleciał. Była już 7.30 więc wyszedłem z mieszkania i je zamknąłem. Za piętnaście ósma byłem w klubie. Udałem się w stronę szatni. Byli już prawie wszyscy tylko Możdżonka, brakowało ale trudno.
-Ej chłopaki, jaka wczoraj dupa wprowadziła się nade mnie. Mówię wam, mam nawet jej zdjęcie. Pokazał nam, a oczywiście Bartman wpadł an pomysł.
-Ej chłopaki,a może się założymy? .- powiedział patrząc na Cichego, Ziomka i Bartka
-Ale co?jak? i po co? .- zapytał Cichy
-No kto pierwszy ją przeleci? .- powiedział
-Ej, nie to by było .. .- nie dokończył Ziomek
-A co boicie się? .- zapytał śmiejąc im się w twarz.
-My?, Haha oczywiście, że nie .- powiedział Bartek
-Ok, mamy na to 2 miesiące .- powiedział Bartman.
-Ej chłopaki, ale jest jeszcze coś .- powiedział Kurek
-Co takiego? .- zapytał zdziwiony Piter.
-No bo ja miałam zapytać Kowala, czy nie dał by jej pracy u nas, o zawsze o tym marzyła .- powiedział przygaszonym głosek Kurek
-Ale niby jako kto? .- zapytał ziomek
-No fizjoterapeutka.
-Uuu, to jeszcze lepiej, postaramy się o to panowie prawda? .- powiedział Bartman
-A jak! .- Krzyknął Piter.
Wszyscy, już udali się na hale. Kurek podszedł do Kowala i zapytał ;
-A trenerze, no bo ja spotkałem taką dziewczynę, studiowała fizjoterapię. I aktualnie poszukuje pracy, dało by radę coś zrobić? .- zapytał się Kurek, myśląc że odpowie tak
-Oczywiście, przecież i tak jest u nas jedno wolne miejsce, więc czemu nie.
Ktoś z rozgrzewających się siatkarzy krzyknął ;
-Niech ją trener przyjmie, niezła dupa z niej jest!
-A wiesz chociaż jak wygląda, gdzie mieszka czy coś? .- zapytał Kowal
Kurek pokazał mu zdjęcie.
-A no śliczna jest, nie powiem, że nie. Ale liczy się co ta kobietka potrafi.
-Tak, mieszka nade mną, więc? .- zapytał Kurek lekko zdenerwowany
-Skoro mieszka nad tobą, idź do niej po treningu i powiedz, żeby stawiła się u mnie jutro o 10, akurat wtedy będziecie mieli trening.

Oczami Kasi

Jezu, jak mnie brzuch boli. Mam nadzieję, że Bartek chociaż starał się mi tam załatwić pracę. Ale jak, już ich trener ma przyjąć kogoś innego? Pomyślałam. Przez głowę przechodziło mi wiele dziwnych myśli. Wstałam z łóżka. Dzisiaj postanowiłam nigdzie nie wychodzić, tylko poukładać sobie na spokojnie ciuchy w szafie. Udałam się do kuchni, zaparzyłam kawę, i poszłam w stronę salonu. Włączyłam Tv, i zaczęłam na spokojnie układać rzeczy. Była już 12 godzina, nagle usłyszałam że ktoś puka do drzwi. Poszłam w ich stronę i nawet nie patrząc otworzyłam a moim oczom ukazał się ...



czwartek, 24 lipca 2014

Prolog

Stało się to około 2 lat temu. Byłam młodą 21-letnią gówniarą, która chciała tylko imprezować. Nie myślałam o założeniu żadnej rodziny, po co mi to wolę to co jest teraz. Na wszystko dawał mi tatuś, spełniał każdą moja zachciankę, ale pewnej imprezy wszystko się zmieniło. Byłam ubrana bardzo wyzywająco, miałam odkryty nie do końca tyłek, i widoczne piersi. Kiedy tylko weszłam do klubu, od razu poczułam na sobie wzrok ok. 30 par oczu, nie zwracałam na to uwagi ponieważ wiedziałam, że tak będzie. Udałam się w stronę baru, zaczęłam flirtować z barmanem, zmówiłam drinka ' Sex On The Bitch '. Wypiłam go na raz, i tak cały czas barman mi nalewał powiedział, że to na jego koszt. Kiedy byłam wstawiona i to nieźle, poczułam czyjś dotyk na moich barkach, odwróciłam się i zobaczyłam tylko sylwetkę wysokiego, blondyna o pięknych niebieskich oczach. Też był nieźle wstawiony, bo ledwo co stał na nogach. Pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy, z klubu. Zaprowadził mnie w jakąś ciemną uliczkę a tam zaczął namiętnie całować. Na początku mi się to podobało, ale potem już nie chciałam tego ciągnąć zwłaszcza jak poczułam, że rękami wędruje pod moją koszulką. Zaczęłam się opierać, powiedziałam ;
-Przestań! Zostaw mnie, nie chcę tego
-Nie przestanę wiem, że Ci się podoba .- powiedział, dalej mnie dotykając gdzie mu się żywnie podobało
Zaczął ściągać ze mnie koszulkę, a raczej zerwał ją ze mnie. Podrapał go po prawym ramieniu, zaczął lekko krwawić. Nie wiem, czy to poczuł, ale kazał mi klęknąć, wtedy ze spodni wyciągnął, to czym go Pan Bóg obdarował i kazał mi robić mu 'dobrze'. Zacisnęłam jak najmocniej zęby, żeby nie wepchał mi go na siłę.
-Ah tak, mała kurwo? Stawiasz się, zobaczymy zaraz.
Pociągnął mnie mocno za włosy, i położył się rozchylając moje nogi. Opadałam z sił walcząc z nim, zrobił to co chciał. Kiedy on to robił, ja znalazłam jakieś małe, tępe narzędzie i wbiłam mu je w to miejscy gdzie go podrapałam i pociągnęłam w dół, robiąc przy tym mocno krwawiącą ranę. Krzyknął z bólu, i odruchowo dał mi w twarz, walnęłam o coś i straciłam przytomność. Obudziłam się jak zaczęło świtać. Wstałam powoli, całą poobijana i w siniakach, ubrałam porozrzucane ubrania, i wróciłam boso do domu. Mieszkałam sama, poprosiłam tatę, żeby mi kupił mieszkanie, w Bełchatowie. Kiedy wróciłam nad ranem, pierwsze co zrobiłam udałam się do wanny. Chciałam zmyć z sobie tego gnojka. Poleżałam w wannie z jakieś 2 godziny, po czym wyszłam. Owinęłam się w ręcznik i poszłam zamknąć drzwi. Ubrałam się w lekkie ciuchy, i położyłam na łóżku ciągle płacząc. Przysięgłam sobie, że kiedyś znajdę tego, gnojka i nie ręczę za siebie. Płacząc  jakoś zamknęłam oczy i starłam się usnąć. Nie mogłam, nic nie powiedziała tacie o tym. Minęło kilka miasięcy, postanowiłam wziąć się za siebie i postarać się zapomnieć o tym całym wydarzeniu ..